Translate

sobota, 24 września 2016

O pogromie kieleckim językiem literackim



W mijającym tygodniu i poprzedzającym go  odbyły się w Kielcach  dwie promocje książek literackich nawiązujących do tematyki pogromu kieleckiego. Byłem na tych  spotkaniach zarówno z obowiązku dziennikarskiego, jak i osobistego zainteresowania problematyką.  Nie ukrywam, obie książki zrobiły na mnie duże wrażenie. Dlatego też pozwoliłem sobie wspomnieć o tych wydarzeniach na swoim blogu.

22 września br. w Instytucie Kultury Spotkania i Dialogu przy ul. Planty 7 o swojej powieści pt. „Czarne liście” opowiadała Maja Wolny, pisarka, doktor nauk humanistycznych i kielczanka, na co dzień pracująca i mieszkająca w Belgii. Natomiast 16 września w Kieleckim Centrum Kultury na Małej Scenie odbyła się promocja tomiku poetyckiego kielczanina Romualda Bielendy, pt. „TABU”.  Obie książki pokazują, że można także o pogromie kieleckim  wypowiadać się nie tylko w sposób naukowy, publicystyczny, czy językiem politycznym, ale też prozą powieściową   i poetycką oryginalną metaforą, skłaniając do głębokich przemyśleń. 

  Czarne liście

Na spotkanie promocyjne książki wydanej w tym roku przez Wydawnictwo Czarna Owca przyszło bardzo wielu kielczan. Prowadzący spotkanie redaktor Piotr Żak z Wydawnictwa Charaktery, w swym wprowadzeniu zwrócił uwagę na to, że książka „Czarne liście” jest pierwszą w Polsce powieścią nawiązującą do krwawych wydarzeń sprzed 70 lat, znanych jako pogrom kielecki.
Książka opowiada o splecionych ze sobą losach dwóch kobiet. Pierwsza z nich to Julia Pirotte (postać autentyczna), żydowska komunistka, w 1946 wysłana do Kielc jako fotoreporterka „Żołnierza Polskiego” na pogrzeb ofiar pogromu. Druga - Weronika Czerny, badaczka stosunków polsko-żydowskich w czasie II wojny światowej, której w przeddzień 65. rocznicy pogromu kieleckiego znika 9 – letnia córka Laura. W dramatycznych poszukiwaniach, bohaterce towarzyszą - policjant i dziennikarz lokalnej telewizji.

Autorka, wyjaśniając przyczyny napisania powieści opowiedziała zebranym o tym, jak w połowie lat 90. gdy miała 19 lat podróżując autostopem po Europie, spotkała obywatela niemieckiego, który kazał jej wysiąść ze swojego samochodu, gdy dowiedział się, że jest z Kielc, czyli z miasta w którym zamordowani zostali podczas pogromu jego krewni.  

- Stałam na środku ruchliwej autostrady, zupełnie zdezorientowana, zła i upokorzona. Wtedy pomyślałam, że jak wrócę do domu, to tę sytuację jakoś opiszę. Ale musiało upłynąć aż dwadzieścia lat, zanim 
to naprawdę zrobiłam – wyjaśniała powieściopisarka.

Maja Wolny przedstawiła też kulisy napisania powieści, opowiadając o Juli Pirotte, która jako jedyna sfotografowała ofiary pogromu.

- Stała się ona moją obsesją. Pojechałam szukać jej śladów w Końskowoli, Brukseli i Marsylii. Znalazłam domy, w których mieszkała, ze szczątków dokumentów odtworzyłam bliskich jej mężczyzn - opowiadała.

Odpowiadając na liczne pytania z sali, wyraziła przekonanie, że to, co w Kielcach zrobiono Żydom, mogłoby przydarzyć się również innej grupie niewygodnych obcych.

- W tym sensie Kielce, moje rodzinne miasto, nie są żadnym szczególnym miejscem przeklętym. Wybuch strachu i nienawiści może zdarzyć się wszędzie – podkreśliła autorka powieści.

Maja Wolny - pisarka, doktor nauk humanistycznych i kielczanka przez wiele lat prowadziła w Belgii fundację promującą kultury Europy Wschodniej, później pracowała jako kurator wystaw, dyrektor muzeum oraz felietonistka najważniejszego flamandzkiego serwisu informacyjnego VRT. Opublikowała powieści: „Kara” (2009) oraz „Dom tysiąca nocy” (2010), które spotkały się z dużym uznaniem krytyki i czytelników. Mieszka w belgijskim Koksijde oraz w Kazimierzu Dolnym.

Tabu

Kieleckie Centrum Kultury oraz Związek Literatów Polskich zorganizowały promocję tomiku poetyckiego Romualda Bielendy, pt. TABU z przesłaniem „Pamięcią pochyleni".  Przybyło kilkaset osób. W programie odbyło wystąpienie autora, członka ZLP – Romualda Bielendy, prezesa Zarządu Kieleckiego Oddziału ZLP – Stanisława Nyczaja oraz znawcy tematyki żydowskiej – dra Marka Maciągowskiego. Podczas spotkania wystąpili także artyści Sceny Autorskiej STUDIO: Anna Janicka – sopran, Jacek Dziubel – bas i baryton oraz Marek Tercz, który przygotował aranżacje muzyczne i multimedialne.

Moim zdaniem, tomik wierszy pt. „Tabu” zaprasza czytelników w poetycką podróż w miejsca, gdzie Żydzi żyli, modlili się, byli pochowani po śmierci, ale też w ich miejsca pamięci, gdzie rozgrywały się dramaty, m.in.: deportacje, holocaust, pogromy.

Czytelnik ma okazję odwiedzić w sensie chronologicznym miejscowości i miejsca, w których poeta się wychował; miejsca, które go intrygowały i jednocześnie niepokoiły swoim zapomnieniem społecznym; miejsca, wreszcie, które stanowiły tabu zarówno dla niego, ale przede wszystkim dla lokalnych społeczeństw.

Gdy Romuald Bielenda przybył do Kielc w 1967 r. jako nauczyciel zamieszkał na obszarze byłego kieleckiego getta, zetknął się z problemem związanym z pogromem kieleckim. A jako pisarza zainspirowała go ławeczka z emisariuszem Janem Karskim i tablica poświęcona pisarzowi Gustawowi Herlingowi – Grudzińskiemu.

Romuald Bielenda urodził się 1 I 1945 r. w Zaklikowie, w województwie lubelskim.  Absolwent Studium Nauczycielskiego w Ostrowcu Św. i Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie. Nauczyciel dyplomowany I i II stopień z organizacji i zarządzania oświatą. Z Kielcami związany od 1967 r. Pełnił funkcje: nauczyciela, kierownika działu w Zarządzie Wojewódzkim SZS, wizytatora w Wydziale Oświaty i Wychowania UM, dyrektora Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 15 im. Henryka Sienkiewicza. Jest członkiem ZLP. Debiutował w kieleckim miesięczniku „Ikar”. Jego wiersze publikowano w wielu czasopismach i antologiach, w tym w „Antologii poetów świętokrzyskich Zostań w nas, Ojcze Święty”, almanachu „Kielce w słowie i obrazie” i prezentowano na Warszawskiej Jesieni Poezji. Jest laureatem Świętokrzyskiej Nagrody Kultury 2012, Nagrody Prezydenta Miasta Kielce w dziedzinie twórczości i upowszechniania kultury 2013, Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im. Leopolda Staffa oraz Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego „Godność człowieka”. Autor 14 tomików poetyckich.

***

Do tej pory jedyne dzieło dramaturgiczne - sztuka teatralna pisarza Andrzeja Lenartowskiego pt. „Spotkamy się w Jerozolimie”, która opowiada o tym co się działo w dniu pogromu, w kamienicy  nad Silnicą, miała swoją premierę 30 marca 1996 w reżyserii Piotra  Szczerskiego w  Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach. Ukazała się drukiem w "Dialogu" w 1991 r. Były też zapowiedzi bodajże dwóch reżyserów, że planują zrealizować filmy fabularne na temat krwawych wydarzeń kieleckich. Ale na razie na ten temat, przynajmniej oficjalnie, jest cicho sza.

Pogrom  

W tym miejscu warto wspomnieć, że 4 lipca 1946 r. trwające wiele godzin zajścia antyżydowskie (z udziałem cywili, milicjantów, funkcjonariuszy UB i żołnierzy z różnych jednostek wojskowych) spowodowały, według śledztwa Instytutu Pamięci Narodowej, śmierć 37 Żydów oraz 3 Polaków. Rannych zostało 35 Żydów. W niektórych dokumentach i publikacjach liczba ofiar jest większa. W dziewięciu procesach oskarżonych zostało 38 osób. Wydarzenia te zostały wywołane plotką o porwaniu polskiego dziecka przez Żydów.

Po pogromie, pod zarzutem odpowiedzialności za tragiczne wydarzenia, władze komunistyczne przeprowadziły gwałtowną kampanię propagandową wymierzoną w podziemie niepodległościowe, Polskie Stronnictwo Ludowe, Kościół katolicki i władze RP na uchodźstwie. Zdaniem naukowców IPN, problemem ciągle otwartym i spornym pozostaje pytanie – czy przebieg i dynamika zajść antyżydowskich w Kielcach spowodowane były szeregiem działań o charakterze prowokacyjnym, czy też były wynikiem spontanicznych działań tłumu lub poszczególnych grup ludzi.W tym roku zorganizowane były w Kielcach obchody 70. rocznicy tych krwawych wydarzeń.

Rykowisko - katusze borusa



Zespół Szkół Leśnych w Zagnańsku już od kilkudziesięciu lat kształci  strażników leśnych. Od 41 lat organizowana jest barwna impreza pn. „Rykowisko”, czyli pasowanie na borusa.  Pierwszoklasista umorusany musiał pokonać 24 września br. w sobotnie przedpołudnie   wymyślne przeszkody na kilkusetmetrowej leśnej trasie.

 

Zawód leśnika kojarzy się laikowi z przygodą, pracą na świeżym powietrzu i zielonym charakterystycznym mundurem. Codzienna rzeczywistość nie ma nic jednak wspólnego z romantyczną wyobraźnią. Jest to walka człowieka o przetrwanie resztek lasów i puszczy, a w nich zwierząt, będących już na wyginięciu  i szlachetnych drzew. Jest to codzienna walka strażnika leśnego z kłusownikiem, niejednokrotnie z narażeniem własnego życia. Dlatego też tradycyjne szkolne „otrzęsiny” dają przedsmak tego, co absolwenta „Leśnika” czeka podczas pracy w lesie. 

 

Cały czas biegnącemu uczniowi- nieszczęśnikowi towarzyszyli przebrani w skóry dzikich zwierząt koledzy z najstarszych klas, których zadaniem było stałe dokuczanie. Po drodze oprócz skoków przez rów z błotem, czołgania się w przygotowanych jamach leśnych i oponach musieli wypić jednym haustem specjalnie przygotowaną miksturę, której skład wzbudzał już obrzydzenie i przerażenie.  Wreszcie, gdy „kociarstwo” umordowane do nieprzytomności dobiegło do kata z toporem, ten przy obcinaniu przyczepionego z tyłu  „kociego ogona” kazał miauczeć. Przeciągłe głośne „miau!” oznaczało koniec udręki.


Później w rekordowym czasie, czyści bez najmniejszych śladów błota, zmęczenia i łez w oczach, w elegancko wyprasowanych mundurach przemaszerowali na parking koło dębu Bartka  w obecności swoich rodziców, kolegów i mieszkańców Zagnańska  w zwartej kolumnie. Podczas imprezy pn. „1016 Urodziny Dębu Bartka”  gromkim głosem wypowiedzieli rotę ślubowania rozpoczynającego się od słów: „Ślubuję  bronić tradycji murów szkoły leśnej...”

Wcześniej w  huku petard i dymie kolorowych świec, przy dźwiękach rogów myśliwskich, na specjalnie skonstruowanym leśnym tronie w towarzystwie licznych leśnych przebierańców na plac ślubowania wjechał  Sylwan – uczeń ubrany w skóry zwierząt z porożem w ręku. Do każdego z klęczących podchodził i uderzając nim w ramię wygłaszał formułę: „Pasuję cię na borusa!”. Uderzony, gdy odpowiedział: „Darz Bór!”, w tej samej chwili stawał się  już adeptem sztuki leśnej.

Później po odśpiewaniu „Awangardy” – hymnu leśnego z niedawnymi jeszcze „oprawcami”, swoimi rodzicami i pedagogami, pierwszoklasiści  udali na wspólny posiłek, w którym tradycyjnie dominował m.in.  bigos  myśliwski.    










środa, 21 września 2016

Odeszła młoda duchem Zofia Korzeńska



Zofia Korzeńska znana regionie świętokrzyskim poetka, eseistka, redaktorka, członkini warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, zmarła 15 września 2016 r. w Kielcach przeżywszy  85 lat. Pochowana  została, zgodnie z życzeniem, na cmentarzu w swojej rodzinnej wiosce Mazury w województwie podkarpackim. W Jej intencji odprawione zostały  Mszy święte pogrzebowe  w Kielcach i Mazurach, w których uczestniczyli: członkowie rodziny, przyjaciele, znajomi, sąsiedzi, ale też czytelnicy jej publikacji i współpracownicy.  
   
Nie można spokojnie przejść wobec powyższego  suchego komunikatu o śp. Zofii Korzeńskiej , gdyż żył w Niej do ostatnich chwil życia młodzieńczy duch. Mimo swojego podeszłego wieku, jak mawiała, cały czas czuła się młodą dziewczynką…

Faktem, że Bóg obdarzył niezwykłą kobietę  nawet na starość duchem dziewczynki,  zdumiona była zarówno Ona, jak i osoby, z którymi współpracowała. Zadziwiała nawet bardzo młode osoby, że potrafi lepiej od nich posługiwać się komputerowymi programami do składania gazet i książek. Dla wielu z nich była nauczycielem i przykładem pracowitości.  Nawet zmarszczki na Jej twarzy świadczące o podeszłym wieku nie były w stanie stworzyć bariery i dystansu pomiędzy Nią a osobami młodszymi od siebie. Zarówno dla starszych, jak i młodych pisarzy, była wnikliwym, ale też bardzo mądrym i wymagającym krytykiem ich twórczości literackiej.

Była bardzo pogodna, wyrozumiała i życzliwa. Ale nade wszystko była osobą bardzo religijną z ewangelijnym podejściem zarówno do codziennych spraw i problemów, które ją dotykały, także też do swojej pracy zawodowej i działalności literackiej. Należy podkreślić, że nie narzucała się swoją pobożnością wobec innych osób, nawet zdeklarowanych ateistów. Była pod tym względem tolerancyjna. Jednocześnie potrafiła jednak bronić skutecznie  swojej wiary w Boga  w sporach o naturze religijnej.  Nie pozwalała na to, by przy niej obrażany był Bóg i Jej wiara w Niego.
W sposób profesjonalny udzielała porad literackich, zarówno dla adeptów, jak i do pisarzy z pokaźnym dorobkiem twórczym.  Wielu z nich wręcz twierdziło m.in. w swych mowach pożegnalnych, że obdarzała współpracujące z Nią osoby także swoją bezgraniczną  przyjaźnią, a nawet miłością.

Potrafiła znaleźć czas dla każdego swojego rozmówcy, czy też poszukującego współpracy,  porady, wsparcia, opinii, recenzji. I to, to co najważniejsze, taką samą miłością była też i Ona obdarzana w rewanżu zarówno za życia, jak i też po śmierci. Podczas uroczystości pogrzebowych, chyba nie było nikogo, kto, by nie uronił łzy, że z tak niezwykłą osobą – osobistością przyszło żyć i współpracować.
Jedną z takich osób byłem także ja. Pani Zosia napisała posłowie do mojego tomiku „Lirtania” i powieści „W imię ojca”. Współpracowała z gazetami, które redagowałem, m.in. z kwartalnikiem  „Dedal” i „Wici.Info”. Była też redaktorem książki pt. „ Milenium Świętokrzyskie – Cywilizacja Krzyża”. Podczas spotkań promocyjnych omawiała kilka moich książek, w tym m.in. tomiki wierszy: „Eremyk” i „Lirobranie”.

Zofia Korzeńska urodziła się  26 marca 1931 r. we wsi Mazury, woj. podkarpackie.  Po ukończeniu polonistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim i okresie wędrówki po Polsce osiadła w roku 1970 w Kielcach i od tej pory poprzez swoją pracę zawodową i twórczość związała się z ziemią świętokrzyską. W latach siedemdziesiątych XX wieku pracowała w Liceum im. Juliusza Słowackiego, a później przez dwanaście lat do 1986 roku w Pedagogicznej Bibliotece Wojewódzkiej w Kielcach.

Pod koniec lat siedemdziesiątych XX w. rozpoczęła twórczość pisarską, publikując prace związane z bibliotekarstwem, jak i eseje poświęcone współczesnej poezji.  W latach osiemdziesiątych prowadziła okresowo zajęcia dla studentów z poezji współczesnej w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Kielcach (obecny Uniwersytet Jana Kochanowskiego).

Będąc na emeryturze miała przez wiele lat  pieczę nad biblioteką katechetyczną Wyższego Seminarium Duchownego, jej księgozbiorem i komputeryzacją, jednocześnie służyła pomocą przy redagowaniu tekstów, nagrywaniu i tworzeniu plakatów.

W 2001 r. wydała zbiór własnych wierszy pt. „Dwa brzegi czasu”. Od tego czasu systematycznie wydawała kolejne tomiki poezji  o tematyce  religijnej: „Pozbierać rozrzucone chwile”, „Musi być sens przecież”, „Idąc przez Niniwę”, „Obudzić jutrzenkę”, „Mazury, Mazury…”, „Dary chwil”, „Dumania Kasandry”,  „Szepty i zamyślenia”. Wszystkie spotkały się z bardzo pozytywnymi recenzjami krytyków literackich. Przetłumaczyła także i wydała „Magnificat wieczoru” francuskiej autorki Claire Arbelet. 

Opublikowała też eseje – książki: „Zyta ma styl: o twórczości Zyty Trych”,  „Ogrody kultury Zdzisława Tadeusza Łączkowskiego”, „ Z biczem satyry przez historię i kulturę : twórczość literacka Antoniego Dąbrowskiego”, „Walka anioła z demonem : Zdzisława Antolskiego droga twórcza”,  „Gorejące drzewo : (o poezji Ottona Grynkiewicza)”.  

Przez kilka lat Zofia Korzeńska była redaktorem i korektorem książek dla kieleckiego Wydawnictwa „Jedność”.  Była autorką i współredaktorką antologii poświęconych starości oraz osobie Jana Pawła II. Jej eseje, głównie na temat literatury współczesnej, znalazły się w wielu pracach zbiorowych.   Często pisała  w nich, m.in. o twórczości Karola Wojtyły, ks. prof. Janusza Ihnatowicza, Zdzisława Łączkowskiego, Zdzisława Antolskiego.  

Napisała również wstępy i posłowia do wielu książek wielu poetów i prozaików. Opublikowała napisaną przez siebie i  zredagowana dwutomową książkę z dialektologii pt.  „Z dawnych lat: Gwara i obyczaje wsi Mazury” (zapamiętane z dziecka i młodości. Opracowała i opublikowała  liczne bibliografie i antologie. Współpracowała m.in. z   Edo Tuzem, który był ilustratorem  Jej wielu publikacji książkowych.

Swoje wiersze i eseje, a także recenzje książek  i artykuły publicystyczne  publikowała m.in. w: tygodniku „Niedziela”, „Kurierze Sokołowskim”, w   kwartalnikach i czasopismach -  „Obecni”,   „Akant” , „Radostowa”, Dedal,   Wici.Info i Świętokrzyskim Kwartalniku Literackim. 

Zofia Korzeńska, będąc członkinią Polskiego Towarzystwa Nauczycieli  od 1994 r.   była współredaktorką „Kodeksu Etyki  Nauczycielskiej”.

Za lata twórczej pacy uhonorowana została m.in. : Złotym Krzyżem Zasługi, Odznaką Honorową Ministra Kultury – Zasłużony dla Kultury Polskiej, Nagrodą II stopnia Prezydenta
Miasta Kielce, statuetkami i medalami Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych oraz Fundacji
„Radostowa”.

Dorobek twórczy Zofii Korzeńskiej opisany został i skatalogowany przez Pedagogiczną Bibliotekę Wojewódzka w Kielcach w wydanej w 2016 r. Bibliografii Podmiotowo – Przedmiotowej poświęconej jej osobie.