Translate

niedziela, 10 stycznia 2010

Bardzo cieszy nas, że narciarski Bieg Piastów uznano za Imprezę Masową Roku 2009







Po raz pierwszy w 75 Plebiscycie Przeglądu Sportowego uznano za Imprezą Masową Roku narciarski Bieg Piastów i nagrodzono statuetką jego wieloletniego komandora Juliana Gozdowskiego. Decyzja o uhonorowaniu tej niezwykłej imprezy narciarskiej ucieszyła niejednego miłośnika nart w Polsce.

Od siebie:

Osobiście bardzo się ucieszyłem, gdy zobaczyłem na ekranie swojego telewizora wzruszonego Juliana Gozdowskiego. Ta statuetka należało się temu niezmordowanemu animatorowi narciarstwa biegowego kilka lat temu, a na pewno rok temu, gdy w morderczych warunkach zmagaliśmy się 1 marca 2008 r. na ekstremalnych trasach izerskich.

Tak, tak! Zmagałem się. Od kilku lat bowiem startuję w Biegu Piastów na dystansie 25 km. I co roku otrzymuję od komandora Gozdowskiego dyplom za ukończenie biegu i zajęcie w nim miejsca w grupie 500 zawodników, a także medale i puchary w innych kategoriach. Dlatego wzruszyło mnie wczorajsze uhonorowanie statuetką imprezy Bieg Piastów. Po obrobieniu się z innych obowiązków dziennikarskich, czym prędzej kreślę te uwagi i wspomnienia.

W 2008 r. jednak nie było tradycyjnych dwóch dystansów 25 km i 50 km. Była jedna dla wszystkich 33-kilometrowa wodno-śnieżna trasa. Na pół godziny przed startem nad Polaną Jakuszycką rozszalała się burza z błyskawicami i piorunami. Tuż przed startem gradowo-deszczowa ulewa nagle przekształciła się w śnieżną zadymkę. Jednak wystartowaliśmy. Wszyscy potem mówili, że wtedy to zdarzył się po prostu cud...

- Zawodnicy wystartowali bez śniegu, bez niczego – powiedział komandor Julian Gozdowski dziennikarzom „Sygnałom Dnia” z „Jedynki” Polskiego Radia po zakończeniu zawodów.
W historyczne sobotnie przedpołudnie 1 marca o godz. 10.10 około 2100 zawodników z kilkunastu krajów wyruszyło na 33-kilometrową wodno-śnieżną trasę z Polany Maliszewskiego. Wśród nich ponad 1540 narciarzy zdecydowało się pokonać cały dystans. Razem z nimi biegłem też i ja.

Pozostali posłuchali licznych ostrzeżeń organizatorów, by, jeśli nie czują się na siłach, tylko wystartowali i przebiegli, co najmniej 1 km lub pokonali tzw. „małą pętlę” (ok. 8 km), aby XXXII Bieg Piastów w ten sposób zaliczyć.

Na całej trasie było ślisko i niebezpiecznie. Okazało się, że warto było zainwestować kilkadziesiąt złotych we właściwe smary narciarskie. Odbierając rano swoje wysmarowane „fischery” pozostawione na noc w jednym serwisów narciarskich usłyszałem sugestię, że raczej należałoby wypłynąć na trasy narciarskie... kajakiem. Profesjonalnie nałożony smar wraz z podkładem na tzw. „trzymanie” okazał się zbawienny podczas licznych, trudnych podbiegów.

Z Polany Jakuszyckiej wspinaliśmy się kilkukilometrowym podbiegiem na „Górny Dukt Końskiej Jamy”. Śnieg zalepiał oczy, wichura zatykała oddech i spychała zawodników z trasy. Po zdobyciu szczytu czekał kilkukilometrowy ostry zjazd na polanę, z której wystartowaliśmy. Na jego trasie duże szybkości zostały nieoczekiwanie wytrącone przez strażników, którzy informowali o tym, że trasa popękała z powodu spływających ze szczytu strumieni. Pęknięcia natychmiast zasypywali śniegiem liczni wolontariusze wyposażeni w łopaty.

Na Polanie Maliszewskiego drugi raz już tego dnia była okazja, by podjąć decyzję, czy biec dalej. Organizatorzy bowiem gwarantowali zaliczenie zawodów i medal okolicznościowy. Wystarczyło tylko podjechać do sędziów... Nagle piękne słońce, które na chwilę wychyliło się zza chmur, spowodowało, że tylko nieliczni zrezygnowali. Potężna, kolorowa kolumna narciarska sunęła w milczeniu dalej.

Po przebiegnięciu mostu na Kamiennej skierowaliśmy się na „Waloński Kamień”, a dalej podbiegiem na „Czerwone Skałki”. Stąd płaskim ślizgiem pokonaliśmy trasą „Dzielnych Klapek” i „Niematematyczną” do Ciekonia, gdzie wchodzi ona na „Drogę Kwarcową”. Szybko zjechaliśmy na „Rozdroże pod Cichą Równią”. Dalej w prawo pobiegliśmy „Trasą Kopalni Turów” do „Trasy Elektrowni Turów”. Po przejechaniu „Słonecznej Polany”, doślizgaliśmy się w końcu do punktu żywnościowego na „Cichej Równi”.

Dzięki posiłkowi zjazd przez „Kamienny Kamień”, a następnie „Drogą Jeleniogórską” był istną frajdą. Radość została jednak nagle zastąpiona wysiłkiem i bólem, gdy zaczęliśmy pokonywać kolejne podbiegi. Zjazdy stawały się coraz niebezpieczniejsze już to z powodu wichury i zadymki śnieżnej, już to z powodu rozjeżdżonych torów. Na trasie powstało mnóstwo niebezpiecznych, bo niewidocznych na białym tle, muld śnieżnych. Zjazdy kończyły się licznymi upadkami.

Podczas podbiegów pot zalewał całe ciało. Ramiona i nogi omdlewały. Z pamięci ulatywały poetyckie nazwy wzniesień, podbiegów, zjazdów i atrakcyjnych odcinków tras wkuwane przed zawodami. Warunki atmosferyczne z minutę na minutę stawały się skrajnie trudne: świeży i rozmiękły śnieg, woda pokrywająca narciarski szlak, kałuże, wezbrane potoki, a nawet miejscowe braki śniegu. Cały czas zadymka, chwilami przechodząca w mżawkę.

I wreszcie zdumienie wymieszane z radością, gdy zjechaliśmy po raz drugi z „Duktu Końskiej Jamy” prosto na Polanę Jakuszycką i pętlami na dwukilometrowym odcinku zmierzaliśmy do mety, gdzie czekali sędziowie ze skanerami i piękne dziwaczny z okolicznościowymi medalami. Cieszyło nas również to, że pomimo deszczu, wichury, gradu i zadymki na Polanie Jakuszyckiej dopingowało nas duże grono kibiców.

W ubiegłym roku przebiegłem swoje 25 km. Nie było tak ekstremalnie, jak wyżej opisałem, ale trasa była bardzo wymagająca do tego stopnia, że momentami z powodu bólu każdego skrawka ciała i wysiłku łzy na izerskich szczytach zmieniały się w kropelki lodu, by na dole odtajać i zmienić się radosne krople wody .

Przy okazji tych wspomnień muszę tu dodać, że Bieg Piastów, to nie tylko wspaniała impreza sportowa. To przede wszystkim zjawisko sportowe, społeczne, kulturalne i socjologiczne na skalę nie tylko ogólnopolską, ale także międzynarodową. To wspaniała manifestacja zainteresowania sportem ludzi w różnym wieku (wśród zawodowców oraz amatorów w średnim wieku biegły dzieci, kobiety i mężczyźni, ludzie w podeszłym wieku, ale nadal młodzi duchem i niezwykle sprawni). To także pokaz mody narciarskiej, począwszy od nart, wiązań, butów i smarów, a skończywszy na ubiorach i innych gadżetach sportowych. To konsolidacja profesji zawodowych sportowców; swój bieg mieli leśnicy, energetycy, policjanci, hutnicy. Ten Bieg to jednak także wspaniała zabawa i radość z jego ukończenia.

Trasy Biegu Piastów prowadzą przez malowniczą część Gór Izerskich na wysokości od 800 do ponad 1000 metrów nad poziomem morza. Od 1995 roku należy do Europejskiej Ligi Biegów Długodystansowych Euroloppet, od 2008 do Światowej Ligi Biegów Długodystansowych (Worldloppet Ski Federation).

W tym roku też przygotowuję się do startu. Do tej pory udało mi się zaliczyć już pewnie ponad 100 km w pagórkowatych lasach niedaleko „pępka świata”, jakim stał się od kilku dni kamieniołom „Zachełmie” z powodu odkrycia w nim śladów tetrapodów. W chwili obecnej ważniejsze od nich są jednak moje i moich kolegów ślady, które tak mozolnie sobie wytyczyliśmy, by chociaż w niewielkim stopniu były porównywalne do tych jakuszyckich , kiedy to znowu będziemy walczyć ze sobą i ze sobą samym na kolejnym Biegu Piastów.

PS

Foto z mojego archiwum

1. Nasza drużyna z 2004 r.

2. W 2008 r. bez śniegu czekaliśmy na start zadowoleni schowani przed padajacym deszczem.

3. 2009 r. W tym tłumie także jesteśmy



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz