Z wczoraj na dzisiaj w nocy (zaraz po północy) mieszkańcy Zagnańska zgłosili policjantom, że nieznani sprawcy ukradli znowu kawałek kabla telefonicznego. Tym razem odcięli ponad 100 mb.
Innym razem, kilka dni temu czytałem w policyjnych komunikatach, że nieznani sprawcy ukradli w Zagnańsku 20 mb telefonicznego kabla. Zresztą nie muszę czytać komunikatów policyjnych o częstych kradzieżach kabla. Po prostu, nagły brak internetu jest dla mnie sygnałem, że znowu złodzieje buszują przy liniach telefonicznych.
Kilka miesięcy temu bardzo się denerwowałem z powodu odcięcia od internetu, było to akurat wtedy, gdy musiałem wysłać terminową depeszę. (Depeszowcy znają ten ból, gdy trzeba wysłać tekst, a tu nagły brak czynnego łącza) Uratował mnie wówczas jakiś hotspot w centrum Kielc, z którego odpaliłem swojego lapciaka.
Wracając do rodzinnego Zagnańska szczęśliwy, że depesza dziennikarska hula już w serwisie agencyjnym zagadnąłem o to, co z tym internetem, usapanych monterów, którzy mordowali się z kablem telefonicznym w i przy studzience telekomunikacyjnej. Usłyszałem jedynie zdenerwowany głos wydobywający się spod ziemi: „bo tu panie nie kradną tylko gówna i gorącego żelaza”.
Od tego czasu zabezpieczyłem się dodatkowo internetem bezprzewodowym, by nie nawalać w pracy. Płacę więc dodatkowo za blueconnect 50 zł, po tylko,by mieć spokojne nerwy.
Czasami jedynie, tak jak przykładowo dzisiaj, zastanawiam się nad tym „gównem i gorącym żelazem”, co go nie można ukraść i wkurzonym monterem telekomunikacyjnym. I coraz bardziej utwierdzam się w tym, że ci „n/n sprawcy” z policyjnych komunikatów, nie kradną w celu przywłaszczenia sobie jakiegoś kabla, ale chyba komuś „grają na nosie”. Telekomunikacji, czy mieszkańcom Zagnańska? Oto jest pytanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz